Uwielbiam insynuować co będzie się działo na naszym rynku w ciągu najbliższych 3-5 lat. Szukać w skali makro działań, które fragmenty widzimy teraz, a które będą definiować mobile’a w przyszłości. Lubię obserwować, gdzie są granice mobile’owych płyt tektonicznych.
Jedną taką ostatnio zaobserwowałem, ale za nim do tego dotrzemy potrzebny jest odpowiedniejszy opis sytuacji:
Play w ostatnim tygodniu lipca 2013, tuż przed hackathonem Playforfuture, uruchomił direct billing w kooperacji ze sklepem Google Play. Użytkownicy sieci ze smartfonami z Androidem mogą teraz kupować gry, aplikacje i książki tak, że obciążają nie swoją kartę kredytową, a rachunek u swojego operatora. W wielkim uproszczeniu sieć stała się mikropożyczkodawcą – teraz na content cyfrowy, ale jak dla mnie to testowanie wód, bo nic nie stoi na przeszkodzie, aby płacić via direct billing za prąd w mieszkaniu czy nowy telewizor ze sklepu internetowego.
PKO BP w marcu 2013 wystartowało swoją usługę IKO – system do płatności mobilnych, którego (przynajmniej PRowym) celem jest doprowadzenie nas do życia bez portfela. Choć na początku nie dawano mu zbyt wielkich szans to jednak z racji skali w jakiej działa ta instytucja po miesiącu korzystało już z niej 20 tysięcy klientów. Do PKO BP ostatnio dołączyło 5 innych banków i razem chcą stworzyć na bazie IKO jednolity system płatności mobilnych: Alior, Millenium, BZ WBK, mBank i ING.
Dlaczego banki zdecydowały się na taki ruch? Słyszałem już różne teorie, ale stosując brzytwę Okhama łatwo zauważyć, że boją się że ktoś zajmie ich miejsce. Ktoś kto jest sprawniejszy, szybszy i bez tak dużego narzutu administracyjnego (np. Square czy dostępny w Polsce Payleven) lub bardziej instytucjonalne, ale agnostyczne podmioty jak Mastercard czy Visa (ten pierwszy zresztą w kooperacji z T-mobile stworzyl MyWallet).
A dlaczego telekomy to robią? Bo widzą jak znikają im dotychczasowe rynki: rozmowy głosowe przeniosły się na Skype’a lub Vibera a SMSy zastąpiliśmy Facebook Messengerem i iMessage. Jedyne co rośnie szybko i stabilnie to data, czyli dostęp do internetu mobilnego – a to za mało aby utrzymać 4 wielkie i mocno konkurencyjne podmioty na polskim rynku.
Co nas więc czeka?
Tak jak pisałem na początku spodziewam się, że w przeciągu 3-5 lat banki zauważą, że opłaca im się utrzymywać swoją własną sieć komórkową (może MVNO?) a telekomy zauważą, że przyda im się mieć kompetencje i zezwolenia bankowe. Dwie wielkie płyty tektoniczne mobile’a zaczną na siebie nachodzić.
Po której stronie warto wtedy być? Ciężko powiedzieć, ale na pewno będzie ciekawie.