Anonymous to fenomen. To ruch, który według mnie w ciągu najbliższego roku, może dwóch, przyćmi gwiazdę Juliana Assange i Wikileaks z prostego powodu: tam gdzie Julian zakłada białe rękawiczki, Anonsi wyjmują noże.
Anonymous to sieć P2P zbudowana na ludziach, a nie komputerach. To flashmob z sensem, celem i (wbrew wszystkiemu) jasnym przekazem. To struktura zbudowana tylko i wyłącznie w celu protestowania i terroryzowania instytucji, które jawnie działają poza jasno określonymi ramami „umowy społecznej”.
Anonsi powstali na 4chanie, ale już dawno ich poglądy się na tyle skrystalizowały, że ślepe kierowanie się memami dla czystej zabawy to dla nich za mało. Oni szukają celów do ataku, są zbrojnym ramieniem internetu.
Dzisiaj Anonsi przeprowadzili atak na Visę i Mastercard jako odwet za zablokowanie przesyłania datków na utrzymanie Wikileaks. Kilka dni temu podobnie wojowali z Paypalem.
Nie ma tutaj miejsca na negocjacje i układy, Anonsi działaja binarnie: albo coś jest ok, albo nie. Nie posiadają własnej wewnętrznej hierarchii, a jednak podejmują decyzje szybko – są przy tym chirurgicznie skuteczni, głównie dzięki narzędziom, które wykorzystują (przede wszystkim LOIC). Decentralizacja i ukrycie pod maskami Guya Fawkesa jak z filmu V for Vendetta powoduje, że nie ma jednej ręki, którą można złapać na gorącym uczynku. Nie ma Juliana, którego można wsadzić do więzienia za molestowanie czy pornografię dziecięcą.
Jak walczyć z organizacją, która nie ma organizacji? Założę się że mądre głowy z US Cyber Command już nad tym myślą.
EDIT: Anonymous właśnie opublikował swój manifest i list do mediów. Dobra lektura