Zgodnie z wieloletnią już tradycją (2013, 2014, 2015, 2016) piszę podsumowanie ostatnich 12 miesięcy
Ciężary
Prawdopodnie jedną z najbardziej odczuwalnych zmian w tym roku było u mnie zainwestowanie czasu w siłownię i podnoszenie ciężarów. Z pominięciem dwóch dużych dziur związanych z wyjazdami ćwiczyłem siłowo 2-3 razy w tygodniu przez 9 miesięcy, a w szczycie formy udało mi się w martwym ciągu podnieść 142,5kg i 132,5kg w przysiadzie. Czuję z tego dużą satysfakcję i ciągle siedzą mi w głowie słowa Marka Rippertoe, który dobrze podsumowywuje także moje podejście:
„Physical strength is the most important thing in life. This is true whether we want it to be or not. As humanity has developed throughout history, physical strength has become less critical to our daily existence, but no less important to our lives. Our strength, more than any other thing we possess, still determines the quality and the quantity of our time here in these bodies.”
Odcięcie
Drugą największą zmianą jaką odczułem w tym roku było odcięcie od (social) mediów. Zaczynałem od małych kroczków: zainstalowałem aplikację „Moment” sprawdzającą ile czasu spędzam na telefonie (wyszło 4-5h dziennie). Przeraziło mnie to odrobinę. Aby temu zaradzić zainstalowałem inną: „Freedom” – VPN, który pozwala filtrować w jakim czasie jakie aplikacje mają dostęp do Internetu (to taka kontrola rodzicelska nałożona na samego siebie). Odciąłem wszystkie serwisy newsowe, Youtube, Facebooka, Twittera, Amazona, Instagrama, Linkedina itd. Zaczynałem od kilku godzin dziennie, później robiłem sobie czas na media podczas lunchów w pracy. Teraz jestem na etapie, że w dni robocze mam blokadę 9:30-16:00 a w weekendy 12:00-19:00. Do tego w każdy wieczór między 20:00 a 21:00 – wtedy, gdy moje dziecko powinno (teoretycznie) zasypiać.
Cały czas czuję syndrom odstawienia, ale widzę w tym ruchu dużą wartość osobistą. Mam poczucie, że umiejętność odcięcia się od internetowego fastfoodu stanie się (staje się?) jakąś formą personalnej przewagi konkurencyjnej.
Smog
Co poszło nie tak? Największe pogorszenie mojego życia jakie odczułem to jakość powietrza w Warszawie i w sumie całej Polsce. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że to nie jest nowy fenomen, ale w 2017 był dla mnie szczególnie istotny bo uświadomił mi, że wychodząc w zimę na spacer po stolicy zmuszam moje dziecko do biernego palenia kilku papierosów. Najbardziej frustruje mnie bezsilność. Co mogę zrobić? Wstawić kilka oczyszczaczy do domu i przeczekać najgorsze, ale przecież to nie rozwiązanie, bo problem jest systemowy.
Jeśli miałbym się wyprowadzać z Warszawy, to jedną z głównych motywacji byłaby jakość powietrza.
Książki
Zaużyłem ciekawą zmianę w moim guście książkowym: w tym roku pojawiły się na liście biografie (Halik, Lem, Sat-Okh). Niespodziewałem się, że zaczne czerpać przyjemność w głębokim poznawaniu życia konkretnych jednostek. Do tej pory interesowały mnie bardziej tematy makro (idee, procesy, systemy, ) a nie mikro. Nie wiem z czym to jest związane, może to próba odnalezienia się w świecie, w ktorym nie istnieje platoniczny puryzm? Ludzie-wzory mają swoje ciemne strony, ideały nie są idealne, a dobre intencje mają niezamierzone konsekwencje…
Podmywanie fundamentów
W zeszłym roku pisałem o tym, że buduje osobiste ideologiczne fundamenty. Ten rok z kolei to czas ich podmywania na kilku poziomach. Szymon (w ramach Otwieracza) od samego początku atakował moją wiarę w technologiczny solucjonizm, ale w tym roku trafiał bardzo celnie. Moja wiara w obiektywizm nauki została zweryfikowana przez NN Taleba, opisującego jak ludzie się kaleczą siebie i innych metodą naukową. Moja wiara w samokorekcyjny mechanizm systemów państwowych została nadszarpana przez obecną sytuacją polityczną.
Ostatecznie jednak uświadomiłem sobie jedną rzecz: „puryzm” nie istnieje, to pojęcie platoniczne. Nie ma złych i dobrych ludzi – spektrum jest znacznie szersze i wszyscy się na nim poruszamy świadomie i nieświadomie (to mi pokazują przeczytane biografie)
Mam więcej wątpliwości niż rok temu. Nie czuję jednak, aby to było złe. Choć posiadanie ich jest mentalnie nieprzyjemne (nic tak nie ułatwia życia jak fanatycznie niewzruszony światopogląd) to jednak traktuję to jako coś pozytywnego. Tegoroczne lektury dały mi do zrozumienia, że posiadanie wątpliwości jest potrzebne do rozwoju.
Ewolucja myślenia
2017 to był klejny rok mojej ewolucji myślenia o sobie w kontekście rozwoju zawodowego. Mam poczucie, że kontynuuje proces jednoczesnego pogłębiania, ale i uogólniania tego, co czuję, że: powinienem robić, wnosi wartość i przynosi mi satysfakcję.
Na początku moich podsumowań opisywałem siebie jako specjalistę od aplikacji mobilnych (o tym napisałem w końcu książkę). Moje wnioski i doświadczenia zacząłem przenosić na pole rozwoju produktów technologicznych, a teraz czuję, że powinienem skupić się konkretnie na polu metod podejmowania decyzji w zarządzaniu produktami technologicznymi. To jest sfera, która mnie w tym roku najbardziej interesowała: dlaczego konkretne firmy podejmują konkretne decyzje; co pcha ludzi w stronę strategii A a nie B; jak dobrze decydować w przypadku niepełnych danych; modele podejmowania racjonalnych decyzji; sposoby dekompozycji decyzji i tym podobne. Mam poczucie, że to otwiera przede mną nowe obszary i daje nowe narzędzia do pracy.
Bycie ojcem, cz. 2
Dwanaście miesięcy w życiu dziecka to bardzo długo, ale mi minęło bardzo szybko, bo nie ma tygodnia, aby mój syn nie nauczył się czegoś nowego. Niemal naocznie widać jak formują mu się nowe umiejętności kognitywne, katalog rozpoznawanych rzeczy i czynności, rozpoznawanie emocji, kontrolowanie własnego ciała czy umiejętność mówienia „nie” (to pierwsza oznaka samoświadomości i poczucia odrębności). Co to oznacza? Że mogę mu powiedzieć, żeby wyrzucił papierek do śmieci i to zrobi. I jestem z tego dumny.
Staram się ze Stasiem spędzać jak najwięcej czasu, ale ma to swoją drugą stronę: przestałem być właścicielem tego czasu. Coraz mniej udaje mi się „oszukiwać” – dać dziecku zajęcie i samemu się zrelaksować. Młody już to wyczuwa. I tutaj znów nauczka z pochopnego oceniania innych: bardzo mnie oburzało jak widziałem matki i ojców rozmawiających w kawiarniach, gdy dziecko ogląda bajkę na Youtube. Jak oni mogą tak olewać jego wychowanie? Teraz już wiem: może oni po prostu zrozumieli, że najpierw sami muszą się dobrze czuć, jeśli ich dziecko ma się dobrze czuć.
Miałem w tym roku kilka sytuacji, gdy na parę dni byłem daleko od Stasia. I, przyznam się szczerze, czekałem na te momenty bo „odzyskiwałem” mój czas. Jednak po maksymalnie dobie docierało do mnie tak mocne poczucie tęsknoty, że traciłem energię do robienia tych wszystkich rzeczy, które tak bardzo chciałem w spokoju zrobić (a nie jestem ckliwym człowiekiem). Najbliższa rzecz do jakiej mogę to porównać to syndrom sztokholmski. A może po prostu to zwyczajna bezinteresowna, organiczna miłość.
Podróże
Mój dysonans spowodował, że niemal zapomniałem jak dużo miejsc udało mi się w tym roku zobaczyć. Zaczynając od pierwszego wspólnego wypadu na narty do włoskiej Marillevy 1400 (najbardziej brutalny brutalizm architektoniczny jaki widziałem), chwilę później powrót do San Francisco znów na zaproszenie Google’a, wakacje w Toskanii z całą rodziną w miejscu tak pięknym, że do tej pory nie mogę uwierzyć. I końcówka roku odwiedziny u mojego studiującego brata w Holandii.
Większość tych podróży odbyła się ze Stasiem. Jesteśmy żywym przykładem, że z dzieckiem, nawet najmniejszym, da się podróżować.
Na opak
Jako, że czerpiemy z Pauliną przyjemność z robienia rzeczy na opak to postanowiliśmy z Pauliną wziąć ślub, rok po tym jak urodził nam się syn. Zamast robić z tego pompę zorganizowaliśmy małe wydarzenie dla najbliższych w parku. Czy to coś zmienia w naszym życiu? Nie. Czy było nam potrzebne? Nie. Czy było warto? Tak, i niebagatelną rolę miało w tym dla mnie to, że wyszliśmy poza schemat i stereotyp.
Widzę ostatnio wyjątkowo dużo plusów społecznego „przesunięcia fazowego”: robienia rzeczy nie w czasie, w innej skali, w odwrotnym kierunku, po sezonie, poniżej radaru, poza algorytmem. Poza satysfakcją osobistą są także plusy ekonomiczne: rzeczy są tańsze i łatwiej dostępne a infrastruktura nie jest rozgrzana do czerwoności. Polecam na przykład wypad na basen, gdy wszyscy stoją w kolejce po zakupy świąteczne.
Podsumowując
Zabawna sprawa, która w tym roku odkryłem: faktycznie jest lepiej niż uważam, że jest. Gdy siadałem do tego podsumowania myślałem, że w tym roku mało podróżowałem, a tymczasem wyjeżdżałem częściej niż raz w miesiącu. Myślałem, że siedzę ciągle nieruchomo w pracy a 5-7h w tygodniu spędzam na intensywnej aktywności fizycznej (nie licząc bieganiem za dzieckiem:). Byłem przekonany, że mam mało czasu na czytanie a przecież mam przeczytane 23 książki (4 więcej niż w 2016). Skąd ten dysonans?
2017 to rok, który potwierdza jeden z moich wcześniejszych wniosków: dorosłość dla mnie oznacza zrozumienie, że jest się częścią większej całości. Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie ogromne wsparcie mojej wspaniałej żony, niekończącej się cierpliwości rodziców (i teściów!) i całej rzeszy ludzi, którzy czynnie i biernie pomagają mi realizować moje plany. Macie moją wdzięczność, nawet jeśli nie potrafię tego okazywać.
2018
Wchodziłem w 2017 rok zaniepokojony tym, co przyniesie nowy rok. Mam poczucie, że moje obawy są ciągle uzasadnione, ale odłożone na wysoką półkę. Mogą się zmaerializować, spaść i rozbić się z hukiem, ale to chyba jeszcze nie jest ten moment. Natomiast przyzwyczaiłem się, że one ciągle tam są i trzeba z nimi żyć.
Wchodzę w 2018 rok z poczuciem, że to nie będzie standardowy rok. Kilka osobistych i zawodowych inwestycji rozpoczętych we wcześniejszych latach może się w nim zrealizować co w połączeniu z sytuacją dookoła może mieć piorunujący efekt na życie moje i moich najbliższych.
Albo i nie. Przekonamy się!
Dobrego roku! :)
PS cóż to za miejsce w Toskanii?
O tutaj: https://abnb.me/EVmg/GZExd9XznJ :)
Skoro to podsumowanie całego roku, to dzięki za wpis o Marku Rippetoe :) https://marcinzaremba.pl/2017/09/04/ciezary-2/ Mimo że siłowo ćwiczę od kilku dobrych lat (siłowo i metodycznie tylko na początku, później chaotycznie) to dowiedziałem się o nim dopiero u Ciebie. Powrót do korzeni, do tego Taleb – objawienie :)
Co do jakości powietrza, w Krakowie mam inną perspektywę. Smog pochodzi tu głównie z pieców, a nie z samochodów. Wymiana idzie pełną parą i pod koniec 2017 r., po raz pierwszy od kilku lat miałem wrażenie, że powietrze się poprawiło. Mimo że do ideału daleko :)